Strona korzysta
z plików cookies.
Zaakceptuj je, aby w pełni korzystać ze strony!
Więcej informacji

ptasia strefa7 dolna

wojny002
Passenger Pigeon (Ectopistes migratorius) female; "Orthogenetic Evolution in the Pigeons" By Hayashi and Toda (artists), Charles Otis Whitman (author); (Public domain) via Wikimedia Commons.

Co jest najczęściej zarzewiem takiego konfliktu? Mało kto spodziewa się pewnie tego rodzaju odpowiedzi, ale najczęściej jest to konkurencja o pokarm. Tam gdzie ludzie odczuwają taką konkurencję ze strony ptaków, konflikt jest murowany. Wojny ptakom wypowiadano od dawna, bez względu na ustrój; były one znakiem zarówno ustrojów demokratycznych, jak i totalitarnych. O kilku takich wojnach chciałbym po krótce opowiedzieć. Niech to będzie mój wkład w lekcję z zakresu ptasiej, i nie tylko ptasiej, historii.

Pierwsza wielka wojna ptasia miała miejsce pod koniec dziewiętnastego wieku w USA. Rząd amerykański wypowiedział ją gołębiowi wędrownemu, najliczniejszemu gatunkowi ptaka na ziemi. Poszło o niszczenie upraw przez ten właśnie gatunek; dodajmy, że człowiek wcześniej rozciągnął te uprawy na tereny szczególnie chętnie odwiedzane przez tego ptaka. W rezultacie gołębia wędrownego uznano za niebezpiecznego szkodnika i postanowiono się go pozbyć. Mówiąc wprost, mordowano te ptaki na różne sposoby: strzelano do nich, chwytano w sieci a nawet truto. Zabite ptaki często przerabiano na karmę dla zwierząt. Nikt nawet nie zauważył, kiedy gatunek, którego populację tuż przed wydaniem mu oficjalnej wojny, szacowano na 5 mld osobników, bardzo szybko stanął na krawędzi zagłady… Niestety, raz włączonej machiny zabijania nie udało się już zatrzymać i ostatni żyjący na wolności gołąb wędrowny padł w roku 1900, a 14 lat później ostatni osobnik hodowlany… Dziś można z przekonaniem powiedzieć, że USA budowało i rozwijało swoją potęgę także na hekatombach gołębia wędrownego…

PASDOM01 Druga wielka wojna ptasia miała miejsce w latach pięćdziesiątych w komunistycznych Chinach. W roku 1958 chiński przywódca komunistyczny Mao Zedong ogłosił program "Wielkiego skoku naprzód", któremu przyświecało hasło, iż gospodarką dowodzą trzej generałowie: „węgiel, zboże i żelazo”. W ramach pozyskiwania żelaza chłopi przetapiali w warunkach domowych swoje narzędzia pracy na bezwartościowe żelazo, mające napędzić gospodarkę. Skutkowało to drastycznym zmniejszeniem plonów. Oczywiście Mao nie mógł przyznać się do błędu, więc winę za bardzo niskie plony zwalił na wróble i nakazał je wytępić w całych Chinach. Niestety prości ludzie najczęściej nie potrafili odróżnić wróbla od nie-wróbla i mordowali wszystkie ptaki, jak się da i gdzie się da. To straszne, ale w krótkim czasie Chińczycy wybili u siebie prawie wszystkie wróble i dużo innych gatunków. Skutki tego były tragiczne, nie tylko dla ptaków. Kiedy ptaków zabrakło, na uprawy ruszyły plagi szarańczy i innych szkodników, które w normalnych warunkach były przez te ptaki zjadane. Szkodniki zjadły uprawy prawie doszczętnie i w Chinach zapanował głód, który trwał 3 lata! Szacuje się, że w jego wyniku zmarło w Chinach około 30 mln ludzi… Taki był bilans bezsensownej wojny z wróblami…

wojny005
Red-billed Quelea (Quelea quelea)By Lip Kee(CC-BY-SA-2.0) via Wikimedia Commons

I trzecia wielka wojna ptasia. Przenieśmy się teraz do Afryki. Czasy obecne. Ta wojna wciąż trwa i jest chyba najbardziej zajadła ze wszystkich znanych ptasich wojen. Jak zwykle winny jest człowiek, jednak tym razem siły są bardziej wyrównane. Obowiązuje zasada: oni albo my. Bohaterem strony ptasiej jest wikłacz czerwonodzioby, obecnie najliczniejszy gatunek ptaka na Ziemi. Swą liczebność ptak ten zawdzięcza właśnie człowiekowi i jego uprawom, które wkroczyły na tereny zajmowane przez ten gatunek przez tysiące lat. Kiedy wikłacze czerwonodziobe rozsmakowały się w zbożach, zaczęły się bardzo rozmnażać (ponieważ miały ku temu świetne warunki pokarmowe). Jest ich obecnie na tyle dużo, że zaczęły zagrażać gospodarce biednych, bądź co bądź, państw środkowej Afryki. Tym bardziej, że ptaki te mają w zwyczaju latać w dużych stadach, liczących często po kilkadziesiąt tysięcy osobników. Kiedy takie stado przysiądzie na polu prosa, to już po około kwadransie tego pola po prostu nie ma – znikają wszystkie kłosy i dla ludzi nie zostaje nic… To na pewno poważny problem. Ponieważ ludność wiejska jest bezbronna względem takiej ilości małych, szybko przemieszczających się ptaków, do pomocy zaangażowano – uwaga! - wojsko. Armia ma za zadanie niszczyć kolonie przekraczające konkretną liczbę gniazd oraz noclegowiska, gdzie zbiera się ponad kilkadziesiąt tysięcy ptaków. Armia przeciwko tym ptakom stosuje – i tu kolejny szok – NAPALM. Okrutną broń zapalającą, pozyskiwaną na bazie zagęszczonych ciepłych paliw: żadna istota żywa nie ma z nią szans. Wojna ta pochłania ogromne nakłady finansowe, niemniej w przeciwieństwie do dwóch pierwszych, jej celem nie jest eksterminacja gatunku a jedynie ograniczenie jego populacji oraz zmniejszenie strat w rolnictwie.

wojny006
Red-billed Quelea (Quelea quelea) flock  By Lip Kee  (CC-BY-SA-2.0) via Wikimedia Commons
wojny003
Red-billed Quelea (Quelea quelea) By Flickr User Alastair Rae (CC-BY-SA-2.0) via Wikimedia Commons
wojny004
Red-billed Quelea (Quelea quelea) flock at waterhole By Flickr User Alastair Rae (CC-BY-SA-2.0)via Wikimedia Commons

YouTubeFacebookgoogle

KWIECIEŃ 2024
Pn Wt Śr Cz Pt So N
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30